Sezon spotkań plenerowych rozpoczęty…
Autor: admin o 10. maja 2010
Napisany w moja praca | Brak komentarzy »
Autor: admin o 10. maja 2010
Napisany w moja praca | Brak komentarzy »
Autor: admin o 4. maja 2010
„Modlę się, Panie, żebym nie zasłaniał. /…/ Był byle jaki, ale przeźroczysty /…/ byś widział przeze mnie…” – te słowa ks. Jana Twardowskiego, zacytowane na wstępie homilii, wygłoszonej przez Ojca Duchownego dekanatu Lubań, ks. kanonika Franciszka Molskiego, stały się kanwą spotkania Prezbiterium i Wiernych dekanatu, które odbyło się 3 maja 2010 roku w kościele Najświętszego Serca Pana Jezusa i św. Jakuba w Lubaniu. Okazją wspólnej modlitwy stało się nawiedzenie wspólnoty dekanalnej przez figurę św. Jana Marii Vianney’a, będące ważnym elementem przeżywanego Roku Kapłańskiego – drugie tak ważne w tych majowych dniach (pierwszym była Ogólnopolska Pielgrzymka Prezbiterów na Jasną Górę 30.04-01.05.2010 r.).
Dzisiejszej modlitwie eucharystycznej przewodniczył Dziekan dekanatu Lubań, ks. kanonik ppłk Mieczysław Jackowiak w asyście Prezbiterium Kościoła lubańskiego. Przejmującą homilię, zachęcającą do kapłańskiego rachunku sumienia wygłosił proboszcz parafii Wniebowzięcia NMP w Zarębie, ks. kanonik Franciszek Molski. Rozpoczął je zacytowanymi wyżej słowami ks. Twardowskiego; nawiązując zaś do jednego z epizodów życia proboszcza z Ars (do sceny wędrówki do miejsca swojego pasterzowania) i wypowiedzianych wówczas słów: „Wskaż mi drogę do Ars, a ja ci wskażę drogę do nieba” podkreślił „streszczenie całej działalności kapłańskiej – WSKAZYWAĆ DROGĘ DO NIEBA”. Realizacja tego zadania powoduje, że „kapłan staje się sługą szczęścia człowieka – ale czy sam czuje to szczęście od Boga?” – to pytanie zostało postawione przed nami wszystkimi. Kaznodzieja wskazał na cztery płaszczyzny odkrywania tego szczęścia – zachęcając do zatrzymania się przy każdej z nich.
„Szczęście od Boga znajdujemy przede wszystkim we wspólnocie – podkreślał ks. Franciszek – we wspólnocie, będącej szukaniem tego co dobre w drugim. /…/ Jakże często – kontynuował – nasze domy są sumą dzielonych obowiązków, a nie miejscem wspólnoty. /…/ A tu przecież najłatwiej odkryć szczęście”.
Przestrzenią odkrywania szczęścia od Boga jest także modlitwa – „szczególna rozmowa, wymagająca czasu, wiary i odwagi. /…/ Tak często jest ograniczana naszym aktywizmem i wynikającym stąd brakiem czasu, /…/ tak często jest wypowiadana (zabrzmi to może paradoksalnie)… bez wiary, /…/ wreszcie ograniczeniem z tego daru Boga jest ludzki lęk przed usłyszeniem prawdy o sobie; modlitwa bowiem to nie tylko mówienie, to przede wszystkim umiejętność słuchania.” W nawiązaniu do tej ważnej w posługiwaniu kapłańskim cnoty ks. Franciszek opowiedział historię Sebastiana, który chciał zawisnąć na krzyżu na miejscu Jezusa. Jezus wyrażając zgodę postawił jeden warunek: „Musisz umieć milczeć” – konkluzją opowieści stało się stwierdzenie, że istotą kapłaństwa jest właśnie to – „umieć milczeć, aby w ludzkim życiu działa się wola Boga, który prowadzi do dobra mimo ludzkich pozorów zła”.
O trzeciej drodze szukania szczęścia od Boga w życiu kapłańskim – w Eucharystii – homileta opowiedział słowami ks. Wacława Buryły: „Chciałeś dać nam siebie, więc wymyśliłeś Miłość… Eucharystię”. Tylko wtedy, kiedy jest się rozkochanym w tym sakramencie, tylko wtedy każde w nim uczestnictwo będzie okazją do przeżycia „czasu oczarowania”.
Wreszcie droga czwarta – „szukanie woli Bożej w Bożym patrzeniu na innych”, której tak przeszkadza ludzki szablon myślenia i oceniania, nie obcy także nam, kapłanom.
Swoje rozważanie ks. Franciszek zakończył życzeniem, skierowanym do nas wszystkich (jego autorem jest ks. Buryła) – „Stań się”:
Wspólna modlitwa w trzeciomajowy wieczór była pierwszą odsłoną nawiedzenia dekanatu Lubań przez figurę św. Jana Marii Vianney’a. We wtorkowy poranek figura została przewieziona i wystawiona w kościele św. Józefa Oblubieńca NMP w Olszynie. Adoracja, wspólna modlitwa, której zwieńczeniem stała się Eucharystia, trwały do godzin południowych, kiedy to figurę przewieziono ponownie do Lubania – tym razem do kościoła Świętej Trójcy.
Tu, do godz. 16:00 trwało modlitewne czuwanie, w którym uczestniczyły bardzo czynnie Siostry św. Marii Magdaleny. O godz. 16:00 rozpoczęła się uroczysta Eucharystia kończąca czas nawiedzenia. Mszy św. przewodniczył Dziekan dekanatu Lubań, ks. Kanonik ppłk Mieczysław Jackowiak w asyście Prezbiterium Kościoła lubańskiego. Homilię wygłosił wikariusz parafii, ks. Andrzej Łuczyński.
Witając zgromadzonych proboszcz parafii, ks. Kanonik Jan Lombarski, wspomniał kapłanów pracujących ongiś i obecnie we wspólnocie dekanalnej, zachęcając do złożenia w ich intencjach ofiary modlitwy. W szczególny sposób została podkreślona osoba śp. Ks. Jana Winiarskiego, „duchowego ojca” wszystkich lubańskich parafii, którego rocznica śmierci przypada 4 maja.
Podobnie jak wczoraj, dzisiejsze rozważanie kierowało naszą uwagę na istotę kapłaństwa. Wpatrując się w przykład patrona prezbiterów, św. Jana, ponownie odkrywaliśmy potrzebę umiłowania modlitwy i Eucharystii; po raz kolejny także konfrontowaliśmy naszą posługę z Chrystusowym wezwaniem do „życia i służby wspólnocie”. Mimo podobnej tematyki rozważanie było zupełnie inne – wczoraj piękne słowa kierowane były przede wszystkim do nas, kapłanów; dzisiaj staliśmy się świadkami, że osoba i przesłanie św. Jana Marii Vianney’a jest także znane dzieciom. To one, dzieci przeżywające swój „biały tydzień”, bardzo czynnie włączały się w tok homilii, „dopowiadając” wiele myśli (szczególnie aktywną była tu Basia) – było widać, że nauczanie i świadectwo Świętego są im znane.
Kończąc czas nawiedzenia zdaliśmy sobie sprawę, że te dwa dni były ważne – umożliwiły spotkanie Prezbiterium i Wiernych dekanatu; pozwoliły „zwolnić tempo życia”, aby w spokoju pochylić się nad jedną z fundamentalnych tajemnic działania Chrystusa w Kościele – nad tajemnicą Kapłaństwa. Dla nas zaś, pracujących na lubańskiej ziemi księży, stały się czasem odświeżenia tego, co wyraziły słowa rozpoczynające i kończące czas nawiedzenia: „POKAŻĘ CI DROGĘ DO NIEBA”, stanowiące o istocie posługiwania w naszych wspólnotach parafialnych.
Napisany w moja praca | Brak komentarzy »
Autor: admin o 27. kwietnia 2010
Czas „przesileń” to podobno totalne szaleństwo – nie da się ukryć… coś w tym jest… przynajmniej w moim przypadku. Wczorajszy wypad do Jeleniej Góry (26.04.2010 roku) miał być miłą wizytą na „starych kątach”, tymczasem stał się… równie miłym, ale bardziej aktywnym spędzeniem kilku godzin… w górach. Wyszło na to, że po niedzielnym treningu „mięśni łańcuchowych” (vel „rowerowych”) przyszedł czas na rozgrzewkę „mięśni górskiego buta”.
Z pewnością motywację wzmocniła piękna pogoda i aparat, „wołający do mnie”: użyj mnie!!! Nie mogłem się oprzeć – stąd też trasa miała charakter spacerowo-fotosesyjny. Wybrałem szlak żółty, który rozpocząłem nad gościnnym Domem Wczasowym „Wodomierzanka” (miejsce „górskiej kaźni” uczestników zimowiska). Novum wędrowania było poszerzenie pola obserwacji – trzeba było obserwować nie tylko podłoże (hasło: kamyki), ale także otoczenie (aby znaleźć i uchwycić obiektywem coś nieszablonowego). Jak zwykle (co będzie widocznie w załączonym fotoserwisie) fascynacja foto objęła także samą Łomniczką – sporo fotek powstało właśnie tam.
Przewędrowałem gdzieś około 2 godzin – tym razem liczę w godzinach, bo było kilka większych postojów (wymuszonych widoczkami). Nie wiem, czy się spodobają czytelnikom. Ja jednak bardzo gorąco polecam ten szlak (tak w lecie, jak i w zimie) – gwarantuje pewien wysiłek, piękne widoczki, relaksującą ciszę z odgłosami przyrody i… czasem spotkanie z „gościnnym Husky” (tak było przy mostku – i sam nie wiem, kto miał wyższe ciśnienie… ja czy jego właściciele).
[Na boku – chodzi o szlak, na który można wejść tuż obok Komendy Policji. Tam także można zaparkować. Szlak dochodzi do Schroniska nad Łomniczką. Naprawdę warto!!!]
Napisany w wycieczki | 2 komentarze »
Autor: admin o 25. kwietnia 2010
Trochę czasu minęło od ostatniego wpisu na mojej stronce – nie znaczy, że o niej zapomniałem. Po prostu – wydarzenia minionego czasu umieszczałem na stronie parafialnej i szkolnej – stąd cisza. No, ale przyszedł czas na aktualizację – więc zapraszam…
Zima – choć nie ustaje w „nocnych przypomnieniach” o sobie, odchodzi już w niepamięć. Czas nie tylko odłożyć kozaczki; czas także rozpocząć „pracę od podstaw” nad poprawą kondycyjną. Dzisiaj (25.04) postanowiłem rozpocząć sezon rowerowy A.D.2010. Dzięki „ogłoszeniu” na mszy o 10:00 inauguracja odbyła się w niewielkim gronie: Ania i Kasia, Magda i Joasia oraz Michał i Bartek (no i ja).
Plany były skromne – „krótka” trasa rekreacyjna do Leśnej i z powrotem. Niestety – jak zwykle – poniosło mnie. W Leśnej tylko na chwilę zatrzymaliśmy się, aby „uzupełnić elektrolity” (że o lodach nie wspomnę). Potem ruszyliśmy dalej – w stronę zamku w Świeciu. To tutaj po raz pierwszy padły słowa osła ze „Shreka”: „Daleko jeszcze?”. No, ale odpowiedzi były na tyle zawoalowane, że nie zniechęciły trzech osób (Ani, Kasi, Michała), które – wraz ze mną – dojechały do samego zamku (było to o tyle „zabawne”, że pozostała trójka „spasowała” jakieś 150 metrów przed nim). Odbyła się oczywiście mini-sesja foto i przyszedł czas na powrót.
Był o tyle luźniejszy, że „każdy ruch pedała przybliżał do domciu” i do tego spory kawałek szlaku wiódł „z górki”. Trudności zaczęły się w Kościelniku, gdzie dały o sobie znać „kondycyjne problemy pozimowe” – ludzi i sprzętu. No, ale nic to… byle do przodu. Po prawie 3 godzinach dojechaliśmy (i dotoczyliśmy się – niektórzy) do Lubania,
Wyjazd był fajną imprezą, dającą okazję przewietrzyć „moje stare kości”. Wyszło na to, że nie jest jeszcze ze mną tak najgorzej, choć nie będę ukrywał… w chwili pisania tych słów „dogorywam” (ale i tak we wtorek chcę trasę powtórzyć). Serdecznie dziękuję towarzyszącej mi Młodzieży i gratuluję kondycji i wytrwałości. Mam nadzieję, że padające pod koniec trasy „nigdy więcej” to tylko efekt działania słońca – ja w każdym razie serdecznie Was zapraszam na kolejne wypady (to kieruję także w stronę kochającej rowery Pani Beaty).
zamek na bazaltowym wzgórzu powyżej wsi Świecie powstał prawdopodobnie w XIV w. wybudowany przez księcia świdnicko-jaworskiego Bernarda jako zamek chroniący szlak z Łużyc do Lubania i Jeleniej Góry. Był jedną z warowni tzw. Okręgu Kwisy. W skład zamku wchodziły: kamienna wieża mieszkalna o nieregularnym kształcie, kaplica, gotycki dziedziniec i późniejszy XVII w. pałac. Całość umocniona była obwodowym murem obronnym i fosą. Utracił znaczenie militarne po włączeniu Śląska do Czech. Kilkakrotnie przebudowany (m.in. w XVI w. po pożarze i XVIII w.). W roku 1760 został opuszczony, spłonął w 1827 r. i do dziś pozostaje w ruinie.
Napisany w wycieczki | 1 Komentarz »
Autor: admin o 12. marca 2010
Moi podopieczni zmagali się w minionym tygodniu z wiedzą (narobiłem sobie za to u nich minusów). Zainteresowanych „zmaganiami umysłowymi” serdecznie zapraszam na moją „sadystyczne miejsce” mojej stronki. Wystarczy wcisnąć ten napis
Napisany w moja praca | Brak komentarzy »