Blog J.B.

Archiwum dla maj, 2010

Wielka Majówka…

Autor: admin o 11. maja 2010

Dla wielu „Wielka Majówka” była czasem wykorzystanym aktywnie i urokliwie (na poznawaniu ciekawych zakątków bliższej lub dalszej okolicy). W moim przypadku była ona oczywiście bardzo aktywna, ale jednocześnie raczej stacjonarna i zmotoryzowana (wyjazd na Jasną Górę, nawiedzenie dekanatu przez figurę św. Jana Marii Vianney’a i odpust w Radogoszczy). Nawet rower musiał odpocząć. Majowe zaległości postanowiłem więc nadrobić podczas kolejnego pobytu w Jeleniej Górze (10.05). Zamierzenia były ambitne – Równia albo nawet Śnieżka, wykonanie: z pozoru mizerniejsze, ale…

Fakt, dzisiejsza pogoda nie nastrajała nadziejnie. Silne zachmurzenie, co chwila siąpanie deszczu – to kazało się zastanowić nad ryzykiem podjęcia dłuższej wędrówki w takich warunkach.

Ale od czego są znajomi. Jadąc do Karpacza wstąpiłem do gościnnego Urzędu Gminy w Podgórzynie (na terenie której znajduje się szkoła w Ściegnach, będąca wieloletnią bazą wyjazdów zimowiskowych), gdzie pani Danusia (kolejna znajomość z czasów wikariatu) zaproponowała (po wcześniejszym szoku z racji mojej nieznajomości tej części regionu) zwiedzenie innej części Kotliny Jeleniogórskiej – może nie tak ambitnej wysokościowo, ale za to dla mnie zupełnie „dziewiczej”, nieznanej.

  • Przesieka.jpg Twórca dzisiejszej wędrówki – pani Danusia
  • Przesieka.jpg
  • Przesieka.jpg
  • Przesieka.jpg
  • Przesieka.jpg
  • Przesieka.jpg No, to czas zacząć zwiedzać Przesiekę
  • Przesieka.jpg
  • Przesieka.jpg
  • Przesieka.jpg

Kierując się wskazówkami (i załączoną „ściągą” – za którą gorąco dziękuję) skierowałem się więc w stronę Przesieki [1]. Początkowo przejazd nie zapowiadał atrakcji, które dane mi było przeżyć – ot, kolejna wioska, z wąską i nieco dziurawą szosą. Ale już w połowie drogi zacząłem mieć „problemy” z utrzymaniem się na pasie (bo ja tu trzymać kierunek, kiedy widoczki aż zatykają dech?). Wytrzymałem do wysokości Starego Młyna. Tam spasowałem i – znajdując niezłe miejsce parkingowe – postanowiłem poszperać za ciekawymi foto-tematami. Sam Stary Młyn nie był może specjalnie atrakcyjny, za to otaczająca przyroda – a i owszem (do tego z zachodu napłynęły burzowe chmury, które podkreśliły kontrasty budzącej się przyrody).

Mając na względzie planowany jeszcze w tym roku szkolnym wypad ze Scholą uznałem to miejsce za warte chwilowego postoju, ale… nie dające okazji „treningu kondycyjnego”. Po krótkiej sesji ruszyłem więc dalej – w stronę głównej atrakcji Przesieki – Wodospadu Podgórnej [2].

  • Przesieka.jpgTu już nie dałem rady…
  • Przesieka.jpg… zrobiłem sobie postój i pierwszą fotosesję
  • Przesieka.jpgW drodze do Starego Młyna
  • Przesieka.jpgNa zdjęciach może tak tego nie widać…
  • Przesieka.jpg…ale świeża zieleń na tle burzowego nieba bardzo rzucała się w oczy
  • Przesieka.jpg
  • Przesieka.jpg
  • Przesieka.jpg
  • Przesieka.jpg
  • Przesieka.jpg
  • Przesieka.jpgFotosafari
  • Przesieka.jpg
  • Przesieka.jpg
  • Przesieka.jpgPiękno + cisza
  • Przesieka.jpg… i słychać tylko strumyk
  • Przesieka.jpg
  • Przesieka.jpg
  • Przesieka.jpgTablica poświęcona Adolfowi Dresslerowi
  • Przesieka.jpg
  • Przesieka.jpg
  • Przesieka.jpg
  • Przesieka.jpgNo, stojąc pod tą skałą serducho trochę dygotało
  • Przesieka.jpg
  • Przesieka.jpg
  • Przesieka.jpg

Tu rzeczywiście mnie „zatkało” – cisza, szum potoku i (mimo burzowego półmroku) piękne górskie widoczki. Tak, to miejsce nadawało się, aby rozpocząć dzisiejszą foto-wędrówkę (i planowany wypad ze Scholą). Najpierw przeszedłem ścieżką wzdłuż skał, natrafiając na tablicę dedykowaną Adolfowi Dresslerowi [3]. Później dowiedziałem się, że uwieczniał piękno Karkonoszy na płótnie (no to pod pewnym względem „bratnia dusza” dla mnie – tylko, że ja wolę foto).

Zaliczywszy ten kierunek skierowałem się w stronę Wodospadu Podgórnej. Danusia obiecując piękne wrażenia na drodze do niego prowadzącej nie przesadziła. Rzeczywiście, było pięknie. Trasa spokojna (to dla uspokojenia moich Scholistek), a widoki rewelacyjne (Magda! Szykuj aparat). Mimo, że pogoda umniejszyła trochę atrakcyjności widoków, Wodospad zrobił na mnie wrażenie. Mimo, że niewielki prezentował się bardzo „artystycznie”. To oczywiście musiało doprowadzić do jednego – do mega-foto-sesji. Kiedy już aparat zaczął marudzić, że „ma dosyć”, zacząłem drogę powrotną (choć nie ukrywam, że kusiło mnie, aby spróbować jeszcze drogi wyżej – ale to może następnym razem).

  • Przesieka.jpgCzas zobaczyć największą atrakcję tego rejonu
  • Przesieka.jpg
  • Przesieka.jpg
  • Przesieka.jpg
  • Przesieka.jpg
  • Przesieka.jpg
  • Przesieka.jpg
  • Przesieka.jpgNo, po tym mostku to ja bym się obawiał chodzić
  • Przesieka.jpg
  • Przesieka.jpg
  • Przesieka.jpg
  • Przesieka.jpg
  • Przesieka.jpgWodospad
  • Przesieka.jpg
  • Przesieka.jpg
  • Przesieka.jpg
  • Przesieka.jpg
  • Przesieka.jpgTam już nie dojechałem, a i powrót prowadził do palpitacji

Jako że przy szosie znajdował się także drogowskaz kierując w stronę Kaskady Myji, postanowiłem tam podjechać – i tu szok… nie polecam. Zajechawszy sporo pod górkę trafiłem na kończący asfalt Dom Wczasowy. Problemem był zakaz wstępu (teren prywatny), a żeby zawrócić trzeba było trochę pomanewrować na wąskiej, jednopasmowej drodze, z dosyć głębokimi rowami po bokach (powiem tak – w tym momencie nie potrzebowałem kofeinowego wsparcia).

Wracając (bardzo powoli, co budziło jakieś podejrzenia u tubylców) przystanąłem jeszcze w trzech miejscach: przy Kamieniu Walońskim [4], Dziurawej Skale (no, tu to trochę naruszyłem przepisy – ale nie dało się inaczej) [5] i „Złotym Widoku” [6].

W moich planach na dzień dzisiejszy zostało jeszcze trochę czasu – postanowiłem więc odwiedzić jeszcze jeden urokliwy zakątek, Borowice (kiedyś, „za młodu”, uczestniczyłem tu w koncercie „Gitarą i węglem”) [7 – na stronie www.borowice.pl można także znaleźć ciekawie opisaną historię miejscowości]. Nie było go (czasu) jednak na tyle, żeby spokojnie połazić – tak więc ta część trasy była bardziej zmotoryzowana. Podziwiając widoczki (i unikając licznych dziur w asfalcie) dojechałem w końcu do kolejnego „asfaltowego finiszu” (dosłownie). Dopiero później doczytałem, że przejechany odcinek to jedyny polski fragment oddanej do użytku Drogi Sudeckiej (budowanej podczas wojny) [8]. Tej ostatniej informacji dowiedziałem się podczas postoju przy miejscowym cmentarzu ofiar obozu jenieckiego [8] – miejscu wyciszonym i dającym okazję do krótkiej refleksji.

  • Przesieka.jpgDziurawa Skała
  • Przesieka.jpgŻeby ją uwiecznić musiałem nieco “nagiąć” prawo… drogowe
  • Przesieka.jpg
  • Przesieka.jpgKolejnym etapem dzisiejszego zwiedzania były Borowice
  • Przesieka.jpgWracając z Drogi Sudeckiej zatrzymałem się przy cmentarzu jeńców wojennych
  • Przesieka.jpgTu słowa są zbyteczne – najlepsza jest cisza…
  • Przesieka.jpg… i modlitwa
  • Przesieka.jpg
  • Przesieka.jpg
  • Przesieka.jpg
  • Przesieka.jpg
  • Przesieka.jpg
  • Przesieka.jpg

I tak to właśnie dzisiaj było – Danusi zawdzięczam okazję fajnie przeżytego popołudnia (i za to gorąco dziękuję). Znajomym polecam gorąco opisaną trasę – nie jest specjalnie wysiłkowa, a daje wiele satysfakcji i wrażeń. Zanim ktoś czytający zerknie niżej, mała uwaga – nie czynię tego zbyt często, ale postanowiłem wzbogacić opis o wiedzę z miejscowych serwerów. Zachęcam do ich odwiedzenia – zawierają wiele ciekawych informacji. A najwytrwalszym gratuluję „kondycji czytania” i serdecznie pozdrawiam. I jeszcze jedno – SERDECZNIE POZDRAWIAM PANIE Z URZĘDU W PODGÓRZYNIE I DZIĘKUJĘ ZA GOŚCINNOŚĆ.

[1] Przesieka

Wyżej zlokalizowana wieś na Pogórzu Karkonoszy przez którą przepływają potoki: Czerwień i Podgórna.

Ze wzmianek z 1387 roku wynika, że mieszkańcy trudnili się wyrębem lasu, wyrobem węgla drzewnego.

W XIX wieku wieś zaczęła nabierać charakteru wczasowiska i punktu wypadowego na Przełęcz Karkonoską.

Po II wojnie światowej w posiadłości hitlerowskiego konesera sztuki odnaleziono zrabowane obrazy Jana Matejki, stąd początkowa nazwa wsi: Matejkowice.

Obecnie należy do gminy Podgórzyn. Dzięki swojemu pięknemu położeniu – jest jednym z najchętniej odwiedzanych letnisk Karkonoszy. O atrakcyjności turystycznej Przesieki stanowi również bliskość wielu znanych punktów w Karkonoszach. (Zamek Chojnik – 1 godzina piechotą, Karpacz – świątynia Wang – 1,5 godziny, Przełęcz Karkonoska (piesze przejście graniczne z Czechami.) – 2 godziny, Śnieżne Kotły – 3 godziny). Także mikroklimat Przesieki, czyste, górskie powietrze, smaczną wodę w kranach (to informacja głównie dla mieszkańców dużych miast), zaliczyć można niewątpliwie do elementów wpływających na atrakcyjność miejscowości.

W okolicach znajduje się wiele godnych uwagi obiektów przyrodniczych, np. Wodospad Podgórnej.

SZLAKI:

• czarny do Sosnówki

• żółty do Jagniątkowa i Borowic,

• niebieski na Przełęcz Karkonoską

• zielony do Zachełmia

Atrakcje

Dziurawa Skała, Przesieka, Wodospad Podgórnej, Stary Młyn. {http://www.e-karkonosze.pl/; http://www.przesieka.pl/}

[2] Główną atrakcją Przesieki jest Wodospad Podgórnej (547m.n.p.m.). Wodospad ten przebija się przez skalny wąwóz i ma potrójny spad wody o wysokości dziesięciu metrów. Jest on punktem węzłowym dla podgórskich szlaków turystycznych. Pod wodospadem jest mostek, z którego rozpościera się najpiękniejszy widok na wodną kipiel. W lecie kąpie się tu sporo śmiałków. Najbardziej odporni na niskie temperatury miłośnicy przesieckiego wodospadu pluskają się pod nim nawet w środku zimy! http://www.przesieka.pl/

[3] Adolf Dressler (ur. w 1833 we Wrocławiu, zm. w 1881 tamże) – niemiecki malarz, pejzażysta, czynny na Dolnym Śląsku. Jego nauczycielami malarstwa byli w okresie 1849 – 1863 wrocławscy malarze J.H. König, Ernst Resch oraz J. Becker we Frankfurcie n/Menem. Od 1867 często malował pejzaże Karkonoszy i okolic, które wkrótce stały się jego głównym tematem. W karkonoskiej Przesiece, na jednej ze skałek, znajduje się pamiątkowa płyta z napisem „Adolfowi Dresslerowi 1833-1881 Malarzowi Przesieki”, na miejscu oryginalnej tablicy niemieckiej z inskrypcją o podobnej treści.

Był autorem wielkiej (20 na 7 m) Panoramy Karkonoszy (1880-81) eksponowanej we Wrocławiu, a później do 1945 w karkonoskim schronisku turystycznym Prinz-Heinrich-Baude, gdzie spłonęła w 1946 wraz ze schroniskiem. W Muzeum Okręgowym w Jeleniej Górze znajduje się oryginalny projekt tej panoramy wielkości 321 x 109 cm. {http://pl.wikipedia.org/}

[4] Inną atrakcją przyrodniczą Przesieki jest Waloński Kamień, zwany też Chybotkiem. Zespół skał znajdujący się pomiędzy remizą strażacką, a barem Pod Lipami. Na jednej ze skał wyraźnie widoczne jest wgłębienie w kształcie ludzkiej postaci. Według Ericha von Dänikena jest to pozostałość po działaniu… kosmitów. Najprawdopodobniej są to dwa kociołki wietrzeniowe, które po przewróceniu się skały znalazły się na jej boku. Zabytkiem z okresu średniowiecza są, pozostawione przez Walończyków (pochodzących z zachodniej Europy poszukiwaczy złota i szlachetnych kamieni), znaki krzyża i ludzkiej dłoni (we wnęce). Kilka metrów na zachód od Walońskiego Kamienia znajduje się duży bok skalny (ok. 7 ton). Jest tak doskonale zrównoważony, że daje się wprowadzić w lekki ruch.

Informacje pochodzą z: Tadeusz Steć „Sudety Zachodnie” („Sport i Turystyka”, wyd. II, Warszawa 1965) http://www.przesieka.pl/

[5] Najnowszą atrakcją przyrodniczą jest Dziurawa Skała, ponad 20 metrowa grupa skalna obok wirażu górskiej szosy przy wjeździe do Przesieki. Jej nazwa pochodzi od przelotowej jaskini widocznej w górnej części skały. Poniżej płynie potok Podgórnej, nad którym siedzi wyrzeźbiony z drewna dobry duch Dziurawej Skały… a może to sam Liczyrzepa? Grupa skalna jest nocą podświetlana.

Przed II wojną światową skała była popularną atrakcją, zaznaczoną na mapach turystycznych. W późniejszym okresie przysłoniły ją świerki. Ponowne „odsłonięcie dziury w skale” nastąpiło 30 października 2008r. podczas pierwszej edycji Pikniku ze Sztuką przy Dziurawej Skale. {http://www.przesieka.pl/}

[6] Przesieka słynie z pięknych widoków. Nie jest przypadkiem, że często są tu organizowane plenery malarskie i fotograficzne. Z takich punktów widokowych, jak np. „Złoty Widok” można podziwiać panoramę Karkonoszy oraz Kotlinę Jeleniogórską. http://www.przesieka.pl/

[7] Borowice (po niemiecku Baberhäuser, po czesku Borovice) to podgórska, wczasowa wieś w najwyższym paśmie Sudetów – Karkonoszach, w Dolinie Pięciu Potoków. Ukryte pośród świerkowych lasów regla dolnego wczasowisko z porozrzucanymi na rozległej polanie pojedynczymi budynkami stanowi znakomite miejsce do odpoczynku z dala od wielkomiejskiego gwaru. Niewielka stosunkowo ilość domów wczasowych tworzy dość dobrą bazę noclegowo-gastronomiczną. Rozczłonkowanie zabudowy zapewnia spokój, ciszę i kameralność nawet podczas sezonu urlopowego – walory już niewystępujące w dużych wczasowiskach takich, jak Karpacz lub Szklarska Poręba. Doskonały teren do długich spacerów i jazdy na rowerze po leśnych drogach latem, a także do zjeżdżania i biegania na nartach zimą. Charakterystyczną pamiątką lat przedwojennych są na łąkach Borowic kamienne murki oddzielające dawne poletka miejscowych gospodarzy.

Dla turystów spragnionych piękna i spokoju Borowice to idealne miejsce na dłuższy pobyt w Karkonoszach. Ciszę zakłóca tu jedynie szum potoków i świergot ptaków. Położone niedaleko Karpacza są zaciszne, zielone i wyjątkowo ładne. Śpiesz się jednak, by zaznać uroku Borowic, bo po chwili zapomnienia z końcem lat osiemdziesiątych, obecnie znowu są odkrywane.

Według przewodnika z 1938 roku pobyt w Borowicach był zalecany przy leczeniu następujących stanów chorobowych: zaburzenia nerwowe, stany wyczerpania i wycieńczenia, wątła budowa fizyczna, zaburzenia organów oddechowych (poza gruźlicą), rekonwalescencja. Dostępne środki lecznicze i wskazówki kuracyjne: leczenie klimatyczne, leżakowaniem, świeżym powietrzem i słońcem, wędrówki, diety oraz sporty zimowe. {http://www.borowice.pl/}

[8] Droga Sudecka

Pod koniec lat trzydziestych rozpoczęto budowę Drogi Sudeckiej (niem.: Spindlerpaßstraße) od Borowic w kierunku Przełęczy Karkonoskiej (tam, gdzie znajdują się schroniska: polskie Odrodzenie i czeska Špindlerova bouda). Prace zlecono legnickiej firmie H. Plüschke. Pobudowano odpowiednie zabudowania dla robotników niedaleko od Borowic, w kierunku Przesieki. W czasie drugiej wojny światowej zabudowania przekształcono w obóz jeniecki, którego więźniowie w nieludzkich warunkach budowali Drogę Sudecką. Już w październiku 1939 roku przywieziono tam pierwszą grupę polskich robotników, którym zlecono budowanie baraków dla mieszkańców przyszłego stalagu.

Na ten cel przeznaczono obszar około dwóch hektarów, położony około 1,5 kilometra od Borowic oraz 1,5 kilometra od Przesieki, przy Drodze Sudeckiej, na wysokości 632 m n.p.m., dobrze ukryty w lesie, niewzbudzający podejrzeń do tego stopnia, że ówcześni mieszkańcy Borowic nie mieli o tym najmniejszego pojęcia.

20 kwietnia 1940 roku, przybył do Jeleniej Góry transport 2000 Polaków ze Śląska, wywiezionych z Sosnowca, Będzina i Olkusza do prac przymusowych. Część z nich w liczbie około 100 osób osadzono w Borowicach z przeznaczeniem do prac ziemnych przy budowie drogi w pobliżu obozu oraz zatrudniono w świeżo zbudowanych warsztatach rzemieślniczych.

Ich praca była bardzo ciężka. Kruszyli kilofami w kamieniołomach skały na tłuczeń do budowy drogi głównej. Cywilny obóz pracy zlikwidowano w roku 1943 i wtedy robotników polskich wywieziono na roboty do III Rzeszy, a na ich miejsce sprowadzono jeńców wojennych narodowości polskiej, francuskiej, belgijskiej i sowieckiej, ze Stalagu Nr 308 w Świętoszowie. Przeciętny stan w Arbeitskommando Nr 374 wynosił dziennie około 700 mężczyzn, w tym około 300 Francuzów.

Teren obozu był dobrze strzeżony. Ogrodzony kolczastym drutem, z czterema wieżyczkami wartowniczymi. Jeńców wojennych ulokowano w kilkunastu drewnianych barakach.

Obóz znajdował się poniżej Drogi Sudeckiej, idąc od strony Borowic po prawej stronie. Teren ten znajduje się na zachód od ujęcia wody w pobliżu rzeki Myja, w trójkącie: Droga Sudecka, Myja, leśna droga. W terenie oprócz fundamentów budynków murowanych – kuchni, można rozpoznać spłaszczenia po barakach oraz wyłożone kamieniami ścieżki, a także dwa dziwne obiekty – wyłożone kamieniami okrągłe jakby zbiorniki lub cysterny. Lokalizację potwierdza zdjęcie, na którym obóz został sfotografowany z góry, prawdopodobnie z gotowego już nasypu Drogi Sudeckiej, a w tle widać charakterystyczną przesiekę na szczycie wzgórza Czoło.

Niemcy mieli zamiar połączyć Sudety z Kotliną Jeleniogórską oraz Izerami. Swoich planów nie zdążyli jednak urzeczywistnić. Przy marnym wyżywieniu, od ciężkiej pracy ponad siły i z zimna, ludzie marli z wycieńczenia i chorób. Epidemia tyfusu plamistego dziesiątkowała ludzi. 40 jeńców pochowano we wspólnej mogile nieopodal obozu. Na ich miejsce sprowadzono nowy transport jeńców radzieckich z podobnego obozu w Wojcieszycach.

Roboty budowlane nadal prowadziła firma z Legnicy, a nadzór nad robotnikami sprawowali oficerowie z SS, którzy na przełomie lat 1944 – 45 na skutek przybliżania się frontu, doprowadzili do likwidacji obozu; pozostałych przy życiu jeńców, którzy szczęśliwie przetrwali głód, bicie i maltretowanie – rozstrzelano. Pochowano ich w masowych grobach bez oznaczeń na leśnym cmentarzysku po drugiej stronie drogi. Około 70 osób przeniesiono w 1945 roku do Przesieki, a ich los pozostaje nieznany. Baraki rozebrano i spalono tak, że pozostały tylko kamienie wskazujące miejsca gdzie były usytuowane.

Zmarłych ekshumowano w 1956 i 1970 roku. Z relacji naocznych świadków ekshumacji zwłok, która miała miejsce w dniach 17-27 października 1970 roku wiadomo, że pogrzebani byli żołnierzami. Świadczą o tym znalezione przy nich przedmioty: guziki wojskowych mundurów i 2 identyfikatory z napisami Stalag 308 27.600 i Stalag 308 07.387. Ogółem na cmentarzu w Borowicach znajduje się 38 bezimiennych mogił i jeden duży zbiorowy grób. Obudowane są cementowymi krawężnikami. Na grobach widnieją drewniane krzyże. Tablica pamiątkowa wmurowana w granitowy głaz i metalowy znicz informują turystów o charakterze tego miejsca.

Napisany w wycieczki | 3 komentarze »

Sezon spotkań plenerowych rozpoczęty…

Autor: admin o 10. maja 2010

  • Majówka.jpg
  • Majówka.jpg
  • Majówka.jpg
  • Majówka.jpg
  • Majówka.jpg
  • Majówka.jpg
  • Majówka.jpg
  • Majówka.jpg
  • Majówka.jpg
  • Majówka.jpg
  • Majówka.jpg
  • Majówka.jpg
  • Majówka.jpg
  • Majówka.jpg
  • Majówka.jpg
  • Majówka.jpg
  • Majówka.jpg
  • Majówka.jpg
  • Majówka.jpg
  • Majówka.jpg
  • Majówka.jpg
  • Majówka.jpg
  • Majówka.jpg
  • Majówka.jpg
  • Majówka.jpg
  • Majówka.jpg
  • Majówka.jpg
  • Majówka.jpg
  • Majówka.jpg
  • Majówka.jpg
  • Majówka.jpg
  • Majówka.jpg
  • Majówka.jpg
  • Majówka.jpg
  • Majówka.jpg
  • Majówka.jpg
  • Majówka.jpg
  • Majówka.jpg
  • Majówka.jpg
  • Majówka.jpg
  • Majówka.jpg
  • Majówka.jpg
  • Majówka.jpg
  • Majówka.jpg
  • Majówka.jpg
  • Majówka.jpg
  • Majówka.jpg
  • Majówka.jpg
  • Majówka.jpg
  • Majówka.jpg
  • Majówka.jpg

Napisany w moja praca | Brak komentarzy »

MODLĘ SIĘ, PANIE, ŻEBYM NIE ZASŁANIAŁ…

Autor: admin o 4. maja 2010

Modlę się, Panie, żebym nie zasłaniał. /…/ Był byle jaki, ale przeźroczysty /…/ byś widział przeze mnie…” – te słowa ks. Jana Twardowskiego, zacytowane na wstępie homilii, wygłoszonej przez Ojca Duchownego dekanatu Lubań, ks. kanonika Franciszka Molskiego, stały się kanwą spotkania Prezbiterium i Wiernych dekanatu, które odbyło się 3 maja 2010 roku w kościele Najświętszego Serca Pana Jezusa i św. Jakuba w Lubaniu. Okazją wspólnej modlitwy stało się nawiedzenie wspólnoty dekanalnej przez figurę św. Jana Marii Vianney’a, będące ważnym elementem przeżywanego Roku Kapłańskiego – drugie tak ważne w tych majowych dniach (pierwszym była Ogólnopolska Pielgrzymka Prezbiterów na Jasną Górę 30.04-01.05.2010 r.).

Dzisiejszej modlitwie eucharystycznej przewodniczył Dziekan dekanatu Lubań, ks. kanonik ppłk Mieczysław Jackowiak w asyście Prezbiterium Kościoła lubańskiego. Przejmującą homilię, zachęcającą do kapłańskiego rachunku sumienia wygłosił proboszcz parafii Wniebowzięcia NMP w Zarębie, ks. kanonik Franciszek Molski. Rozpoczął je zacytowanymi wyżej słowami ks. Twardowskiego; nawiązując zaś do jednego z epizodów życia proboszcza z Ars (do sceny wędrówki do miejsca swojego pasterzowania) i wypowiedzianych wówczas słów: „Wskaż mi drogę do Ars, a ja ci wskażę drogę do nieba” podkreślił „streszczenie całej działalności kapłańskiej – WSKAZYWAĆ DROGĘ DO NIEBA”. Realizacja tego zadania powoduje, że „kapłan staje się sługą szczęścia człowieka – ale czy sam czuje to szczęście od Boga?” – to pytanie zostało postawione przed nami wszystkimi. Kaznodzieja wskazał na cztery płaszczyzny odkrywania tego szczęścia – zachęcając do zatrzymania się przy każdej z nich.

  • Luban.jpg
  • Luban.jpg
  • Luban.jpg
  • Luban.jpg
  • Luban.jpg
  • Luban.jpg
  • Luban.jpg
  • Luban.jpg
  • Luban.jpg
  • Luban.jpg
  • Luban.jpg
  • Luban.jpg
  • Luban.jpg
  • Luban.jpg
  • Luban.jpg
  • Luban.jpg
  • Luban.jpg
  • Luban.jpg
  • Luban.jpg
  • Luban.jpg
  • Luban.jpg
  • Luban.jpg
  • Luban.jpg
  • Luban.jpg
  • Luban.jpg
  • Luban.jpg
  • Luban.jpg
  • Luban.jpg
  • Luban.jpg
  • Luban.jpg
  • Luban.jpg

Szczęście od Boga znajdujemy przede wszystkim we wspólnocie – podkreślał ks. Franciszek – we wspólnocie, będącej szukaniem tego co dobre w drugim. /…/ Jakże często – kontynuował – nasze domy są sumą dzielonych obowiązków, a nie miejscem wspólnoty. /…/ A tu przecież najłatwiej odkryć szczęście”.

Przestrzenią odkrywania szczęścia od Boga jest także modlitwa – „szczególna rozmowa, wymagająca czasu, wiary i odwagi. /…/ Tak często jest ograniczana naszym aktywizmem i wynikającym stąd brakiem czasu, /…/ tak często jest wypowiadana (zabrzmi to może paradoksalnie)… bez wiary, /…/ wreszcie ograniczeniem z tego daru Boga jest ludzki lęk przed usłyszeniem prawdy o sobie; modlitwa bowiem to nie tylko mówienie, to przede wszystkim umiejętność słuchania.” W nawiązaniu do tej ważnej w posługiwaniu kapłańskim cnoty ks. Franciszek opowiedział historię Sebastiana, który chciał zawisnąć na krzyżu na miejscu Jezusa. Jezus wyrażając zgodę postawił jeden warunek: „Musisz umieć milczeć” – konkluzją opowieści stało się stwierdzenie, że istotą kapłaństwa jest właśnie to – „umieć milczeć, aby w ludzkim życiu działa się wola Boga, który prowadzi do dobra mimo ludzkich pozorów zła”.

O trzeciej drodze szukania szczęścia od Boga w życiu kapłańskim – w Eucharystii – homileta opowiedział słowami ks. Wacława Buryły: „Chciałeś dać nam siebie, więc wymyśliłeś Miłość… Eucharystię”. Tylko wtedy, kiedy jest się rozkochanym w tym sakramencie, tylko wtedy każde w nim uczestnictwo będzie okazją do przeżycia „czasu oczarowania”.

Wreszcie droga czwarta – „szukanie woli Bożej w Bożym patrzeniu na innych”, której tak przeszkadza ludzki szablon myślenia i oceniania, nie obcy także nam, kapłanom.

Swoje rozważanie ks. Franciszek zakończył życzeniem, skierowanym do nas wszystkich (jego autorem jest ks. Buryła) – „Stań się”:

„stań się ogniem który nikogo nie spala

który wszystko ogrzewa ożywczym płomieniem

stań się wodą ciepłą od wzruszenia

która nie marzy o tym by stać się potopem

stań się powietrzem prawie niewidzialnym

które nieustannie dmucha w żagle życia

stań się wiatrem zmęczonym od biegu

który z każdej drogi powraca w pośpiechu

stań się deszczem wymodlonym żarem

który siebie rozdaje do końca i za nic

stań się echem które nie odchodzi

chociaż nieraz milczy aby nie kaleczyć

stań się domem który drzwi otwiera

by w wątpiących obudzić nadzieję

stań się chlebem pożywnym jak miłość

który ludzie zabierają w drogę

a najbardziej stań się człowiekiem

prześwietlonym tęczą jak witraż”.

Wspólna modlitwa w trzeciomajowy wieczór była pierwszą odsłoną nawiedzenia dekanatu Lubań przez figurę św. Jana Marii Vianney’a. We wtorkowy poranek figura została przewieziona i wystawiona w kościele św. Józefa Oblubieńca NMP w Olszynie. Adoracja, wspólna modlitwa, której zwieńczeniem stała się Eucharystia, trwały do godzin południowych, kiedy to figurę przewieziono ponownie do Lubania – tym razem do kościoła Świętej Trójcy.

  • Luban.jpg
  • Luban.jpg
  • Luban.jpg
  • Luban.jpg
  • Luban.jpg
  • Luban.jpg
  • Luban.jpg
  • Luban.jpg
  • Luban.jpg
  • Luban.jpg
  • Luban.jpg
  • Luban.jpg
  • Luban.jpg
  • Luban.jpg
  • Luban.jpg
  • Luban.jpg
  • Luban.jpg
  • Luban.jpg
  • Luban.jpg
  • Luban.jpg

Tu, do godz. 16:00 trwało modlitewne czuwanie, w którym uczestniczyły bardzo czynnie Siostry św. Marii Magdaleny. O godz. 16:00 rozpoczęła się uroczysta Eucharystia kończąca czas nawiedzenia. Mszy św. przewodniczył Dziekan dekanatu Lubań, ks. Kanonik ppłk Mieczysław Jackowiak w asyście Prezbiterium Kościoła lubańskiego. Homilię wygłosił wikariusz parafii, ks. Andrzej Łuczyński.
Witając zgromadzonych proboszcz parafii, ks. Kanonik Jan Lombarski, wspomniał kapłanów pracujących ongiś i obecnie we wspólnocie dekanalnej, zachęcając do złożenia w ich intencjach ofiary modlitwy. W szczególny sposób została podkreślona osoba śp. Ks. Jana Winiarskiego, „duchowego ojca” wszystkich lubańskich parafii, którego rocznica śmierci przypada 4 maja.
Podobnie jak wczoraj, dzisiejsze rozważanie kierowało naszą uwagę na istotę kapłaństwa. Wpatrując się w przykład patrona prezbiterów, św. Jana, ponownie odkrywaliśmy potrzebę umiłowania modlitwy i Eucharystii; po raz kolejny także konfrontowaliśmy naszą posługę z Chrystusowym wezwaniem do „życia i służby wspólnocie”. Mimo podobnej tematyki rozważanie było zupełnie inne – wczoraj piękne słowa kierowane były przede wszystkim do nas, kapłanów; dzisiaj staliśmy się świadkami, że osoba i przesłanie św. Jana Marii Vianney’a jest także znane dzieciom. To one, dzieci przeżywające swój „biały tydzień”, bardzo czynnie włączały się w tok homilii, „dopowiadając” wiele myśli (szczególnie aktywną była tu Basia) – było widać, że nauczanie i świadectwo Świętego są im znane.

  • Luban.jpg
  • Luban.jpg
  • Luban.jpg
  • Luban.jpg
  • Luban.jpg
  • Luban.jpg
  • Luban.jpg
  • Luban.jpg
  • Luban.jpg
  • Luban.jpg
  • Luban.jpg
  • Luban.jpg
  • Luban.jpg
  • Luban.jpg
  • Luban.jpg
  • Luban.jpg
  • Luban.jpg
  • Luban.jpg

Kończąc czas nawiedzenia zdaliśmy sobie sprawę, że te dwa dni były ważne – umożliwiły spotkanie Prezbiterium i Wiernych dekanatu; pozwoliły „zwolnić tempo życia”, aby w spokoju pochylić się nad jedną z fundamentalnych tajemnic działania Chrystusa w Kościele – nad tajemnicą Kapłaństwa. Dla nas zaś, pracujących na lubańskiej ziemi księży, stały się czasem odświeżenia tego, co wyraziły słowa rozpoczynające i kończące czas nawiedzenia: „POKAŻĘ CI DROGĘ DO NIEBA”, stanowiące o istocie posługiwania w naszych wspólnotach parafialnych.

Napisany w moja praca | Brak komentarzy »