ODKRYCIA… ODKRYCIA…
Autor: admin o środa 29. października 2008
Tytuł nieco intrygujący? Już wyjaśniam… Wychodzi na to, że czas odkryć nie skończył się wraz z ujawnieniem Ameryki przez Kolumba czy odkryciami naszego czasu. Te największe są już zamkniętą kartą historii, ale… pozostały jeszcze te maleńkie, nie budzące może tak wielkich emocji, ale sprawiające wielką radość i satysfakcję. Właśnie ich miałem okazję doświadczyć w dniu wczorajszym (poniedziałek, 27.10.2008 r.) – i żeby było śmieszniej, przez przypadek.
Zgodnie z obietnicą sprzed tygodnia postanowiłem zakosztować frajdy zdobywania szlaku zielonego (tym razem od wysokości wyciągu). Pogoda nie bardzo sprzyjała wyjazdowi, ale lokalna „pogodynka” (czyli Robert) zdopingował mnie twierdząc, że w górach pogoda ekstra.
No więc się wybrałem. Właściwie przez całą drogę towarzyszył mi mżący deszczyk, co nie nastrajało optymistycznie. Jednak – zgodnie z opinią Roberta – w Karpaczu faktycznie nie padało. Za to „gwiździło”, że szok. Nic to – pomyślałem – będzie lepsza wentylacja.
Początek trasy poszedł szybko i sprawnie – trzeba się było rozgrzać, no i nic jeszcze nie bolało. Problemy zaczęły się na wysokości tarasu widokowego (mniej więcej połowa trasy do szlaku turystycznego), gdzie złapał mnie już taki konkretniejszy deszcz. Wprawdzie miałem to i owo na sobie, ale moknąć… to już nie na moje zdrowie. Z „bólem serca” postanowiłem zawrócić, ale… nie oznacza to zakończenia dnia w Karkonoszach. Na dole bowiem okazało się, że deszczu nie ma. Postanowiłem więc połazić na mniejszych (ale za to suchych) wysokościach. Najpierw podjechałem więc na „Orlinek” – piękny taras widokowy i (polecany odważnym) górski tor przeszkód [mnie osobiście już na sam widok tych wysokości robiło się chłodno, ale… są tacy, których to rajcuje]. Ponadto dostrzegłem prowadzone prace remontowe – czyżby więc „Orlinek” wracał do grupy czynnych skoczni?
Zjeżdżając niżej zrobiłem kolejny postój przy tamie (Karpacz Średni) – zapowiadało się standardowo: kilka fotek, krótki spacer, dotlenienie i… powrót. Tym razem jednak drobna korekta trasy zaowocowała „odkryciem” nowego szlaku, który polecam osobom mającym problemy z wysokościami i dużym wysiłkiem. Trasę oceniam na 2-2,5 godziny.
Zamiast (tradycyjnie) skręcić za tamą w lewo, w kierunku Centrum Pneumonologii, tym razem zainteresowałem się kierunkiem przeciwnym – ciekawe leśne widoki z ciekawymi formami skalnymi zapowiadały interesujące wrażenia i fotki [to ostatnie zostawiam ocenie Czytelników].
Pierwszym ciekawym obiektem była kamienna palisada, za którą odbywały się uroczystości „nocy świętojańskiej” – ładnie położony plac wskazywał, że zabawa musiała być tutaj „przednia”. Do placu prowadziła ścieżka, którą postanowilem sprawdzić. Doprowadziła mnie do przejścia między „olbrzymami” – skałami robiącymi duże wrażenie (do tego po drugiej stronie kilkunastometrowa „przepaść”). Samo przejście i widoki były super; niestety, wrażenie ogólne zepsuły dowody braku kultury bawiących się niżej osób – cały odcinek zaśmiecony potłuczonymi butelkami (i to nie po soczku marchwiowym) i pozostałościami po „spożywce”. Nie było to przyjemne – tym bardziej, że szlak naprawdę jest ciekawy i relaksujący (słychać tylko szum drzew i potok).
Po 20 minutach „lilipuciego marszu” doszedłem do (jak później sprawdziłem) Oślej Łączki, gdzie zimą działa wyciąg narciarski – i tu zawróciłem. Zanim jednak wszedłem z powrotem w las, miałem okazję podziwiać piękną panoramę fragmentu Kotliny Jeleniogórskiej, z wyraźnie widoczną Księżą Górką i Ściegnami.
Po powrocie do wozu objechałem Dolny Karpacz, aby ustalić moment rozpoczęcia kolejnej trasy przygotowywanej dla mojej Scholi i ministrantów. Gdyby ktoś chciał spróbować trasę przejść, trzeba z trasy głównej skręcić na dworzec PKP, minąć go i jechać na Oślą Łączkę. Tam można zaparkować i… pod górkę. Po dojściu do lasu trzeba tylko znaleźć ścieżkę i idąc nią – dojść do tamy. Stamtąd – w zależności od pogody i kondycji – można zawrócić albo pójść dalej: Centrum Pneumonologii, trasa obok budowanego Hotelu Gołębiewskiego aż do świątyni Wang. Polecam – widoki są naprawdę super.
Więcej fotek można znaleźć tutaj
sobota 1. listopada 2008 o 23:19
fotki rzeczywiście obiecujące:)) ale o tym ze ksiadz cos 'szykuje” dla scholki i LSO to nic wiemy….az strach sie bać:)) pozdrawiam