Górski sadyzm czyli… widziane oczyma „poszkodowanych”
Autor: admin o wtorek 3. września 2013
01.09.2013, godzina ok. 12:30. Pod plebanią spotykamy się z Proboszczem, aby po długich planowaniach, w końcu ruszyć na górskie szlaki. Pogoda nie była najgorsza ale…tyyyyle czekaliśmy na tą wycieczkę, że nic by nas nie powstrzymało 😉
Kiedy Srebrna Strzała ruszyła, zaczęliśmy się zastanawiać – jak to będzie? Bo trasa wycieczki – mimo wielokrotnego powtórzenia przez naszego Przewodnika…hmmm…nic nam nie mówiła 😉
Dzięki Czesiowi dojechaliśmy do Karpacza, który wiele razy twierdził iż nasz Kierowca jedzie za szybko. Cóż, przyznam nie widziałam prędkościomierza – może to i lepiej;-)
Po zaparkowaniu, ruszyliśmy po prościutkim chodniku i to z górki…Dotarliśmy do wyciągu i kiedy wskoczyliśmy na krzesełka – ja z Nadią poczułyśmy się jak Gwiazdy – Przed nami i za nami Bodyguard:-) To się nazywa obstawa;-)
Podjazd dość spokojny…ale tuż przed „metą” wyciag zaczał lekko zwalniać…hmmm…to chyba nie dlatego, że Szeryf zasiadał przed nami?! 😉
Na górze rozdzieliliśmy „obciążenie” i ruszyliśmy za Przewodnikiem. Dosłownie „ZA”, bo Szeryf ruszył dość ostro. Na szczęście szybko ustaliliśmy, że w sumie to nigdzie nam się nie śpieszy. I tak już we czwórkę podziwialiśmy widoki.
Dość szybko najmłodsza uczestniczka poczula mały głód. Przydałoby się jakieś spokojne miejsce. Szeryf poinformował nas, że za ok.30 min. dotrzemy do Polany. Zaczęła się pierwsza część schodzenia.
„Tato, a co to zaczy gęsiego?” No…jak gąski.
I jak te „gąski” podążaliśmy na dół.
Nagle Gąska prowadząca oświadczyła „CHYBA widzę polanę.” Idziemy…idziemy…”O, chyba jednak nie.” Po kilku minutach ponowne „CHYBA” – ale intensywniejsze. Tak, naszym oczom ukazała się Polana.
Stół, ławki…aż chciało sie usiąść:-)
Rozdzieliliśmy kanapki, które dzielnie „dźwigał” nasz Szeryf i po małym odpoczynku ruszylismy dalej. Ponieważ plecak zrobił się sporo lżejszy, postanowiłam „odciążyć” Przewodnika. Taki dobry uczynek z mojej strony;-)
Powrót trasą Bronka Czecha był kolejną – zaskakującą częścią. Najmniejsza Gąska „wyrwala” po kanapce tak, że zostaliśmy z Księdzem w tyle…Zastanawialiśmy się co miała w swojej kanapce? Ale nie wiemy do dziś:-D
Kiedy oczom ukazała się znajoma droga odetchnęłam z ulgą – Daliśmy radę!
Pierwsze kroki po prostej płaszczyźnie były trudne, ale perspektywa czekającej Srebrnej Strzały – dodała nam sił.
Jak miło było usiąść:-)
Ruszyliśmy w drogę powrotną…z niespodziankami.
Okazało się, że godzina dość późna i do wyboru mamy kolację w Mc Donaldzie lub kolację…w Mc Donaldzie:-D
Wybraliśmy to drugie;-) Najbardziej zadowolona z tego była najmłodsza Gąska.
Kiedy ruszyliśmy do domu okazało się, że nasz Szeryf widzi w ciemności;-) Szok!
Jazdę umiliły nam kawałki duetu Mocni w Duchu feat. Nadia i było super!!!
Dotarliśmy cali i zdrowi:-)
Baaaardzo Dziękujemy za wspaniałe popołudnie i czekamy na kolejne;-D
Autorką opisu jest „gąska nr 2” – Dominika. Oczywiście trasę postrzegaliśmy rozmaicie – stąd więc za chwilę postaram się ustosunkować do powyższego opisu. SERDECZNIE ZAPRASZAM !!!