Powakacyjna „próba sił”
Autor: admin o 22. września 2022
Z przyjemnością informuję, że w Galerii Foto można znaleźć zapis fotograficzny przebiegu opisanego niżej wydarzenia. Zdjęcia zostały opublikowane zgodnie z normami Dekretu Konferencji Episkopatu Polski w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych w Kościele katolickim z dnia 13.03.2018 roku. Aby obejrzeć zawartość Galerii Foto i pobrać umieszczone tam fotografie, wystarczy wcisnąć TEN NAPIS, aktywując przekierowanie. SERDECZNIE ZAPRASZAM.
WANILIOWE NAM SZKODZI CZYLI… WIŚTA WIO
Lubań, 10.09.2022 roku
Tytuł może zastanawiać, ale wszystko stanie się zrozumiałe, jak dojdziemy do końca.
Ponieważ nie bardzo nam wyszło rozpoczęcie wakacji (w „lodowym spotkaniu” wzięły udział zaledwie 2 osoby), postanowiliśmy z większym hukiem zacząć kolejny rok naszej współpracy – rok o tyle ważny, że poprzedni kończyliśmy w „defensywie” (zmniejszył się liczebny skład scholi).
Jako, że na pierwszym spotkaniu okazało się, że jest nas nawet całkiem sporo – Natalka, Diana, Emilka, Nadia, Martynka oraz „nowy nabytek”: Kasia i Vanessa – postanowiliśmy drugie spotkanie (10.09.2022 r.) zakończyć lodami. I wszystko byłoby OK, gdyby nie fakt, że… „waniliowe nam szkodzi…”.
Początek był spokojny – dzieciaki wcinały lody (o mało co nie pochłaniając z nimi także opakowań) trochę sobie żartując, ale bez przesady. Pierwszym „sygnałem ostrzegawczym” stały się salwy śmiechu Natalki i Julii (na razie w statusie obserwatora, ale kto wie… może niedługo zacznie śpiewać z nami) – nieco „histeryczne” i nie wiadomo, z czego. Kilka chwil później, po zapakowaniu pozostałości po „lodowisku” nasze dziewczynki postanowiły sobie trochę „pojeździć”. „Rumakami” stały się Diana, Kasia, Natalka i Julka „dosiadane” przez pozostałe dziewczyny. Najpierw krótkie rundki (jak na padoku), potem wyścigi, aż w końcu… aż strach pisać… nasze „rumaki” stwierdziły, że „jeźdźcy” są jakby zbyt sztywni i trzeba ich trochę „porozciągać”.
Zaczęła się więc „trawnikowa rehabilitacja”, podczas której jedyną obawą „szeryfa” było: „tylko jej nie puśćcie!!!”. Było się czego obawiać, bo amplituda wyrzutu co lżejszych panienek groziła (w razie utraty kontaktu) „wystrzeleniem w kosmos”. Ale udało się zachować czujność i wszyscy pozostali na ziemi.
Mimo sporego wysiłku wanilia nadal działała – dowodem tego była kolejna (nieco biwakowa) konkurencja, która została bardzo szybko zmodyfikowana. Najpierw chodziło o przejście nad umieszczanym coraz niżej kijem, ale wkrótce dziewczyny doszły do wniosku: po co mamy się schylać, skoro wystarczy kija… przeskoczyć. No i tak zaczęło się dziać…
Po blisko godzinie zabawy wydawało się, że nasze „gwiazdki” opadły z sił. Niestety… „wanilia” (czytaj: lody) działała dalej. A skutek? Rozgrzane dziewuszki postanowiły się schłodzić. Mogło by się wydawać, że będą temu służyły kubeczki i woda mineralna. Problem polegał jednak na tym, że powinno się ją wlewać do gardeł, a tymczasem dzisiaj miejscem jej lokalizacji stały się głowy i bluzy (czyżby walka o tytuł „scholkowej miss mokrego podkoszulka”?). Dobrze choć, że była tylko jedna butelka – zapas szybko się wyczerpał i zasapane (oraz mokre jak w Lany Poniedziałek) dzieciaki postanowiły w końcu wracać do domów, aby się osuszyć.
Opis brzmi może dramatycznie, ale tak naprawdę była po prostu fajna i luźna atmosfera – i o to chodzi w naszej scholi. Tylko na „luziku” śpiew wychodzi nam naprawdę dobrze. DZIECIAKI!!! TAK TRZYMAJCIE!!!
ks. Janusz „szeryf”
Napisany w moja praca | Brak komentarzy »